Imię Cassidy zawsze kojarzyło mi się z ideałem,perfekcją. Właśnie w tym ma mi pomóc ten blog. Chcę uporządkować sobie rzeczy w głowie i w końcu być zadowolona z samej siebie.
środa, 22 kwietnia 2020
#26 Wtorek i środa
Przepraszam was za brak wczorajszego postu. Znowu było że mną źle i zupełnie nie miałam chęci do pisania. Zaczęło się od kłótni z mamą i tak jakoś dalej poszło.
Czego dotyczyła kłótnia? pieprzonego rosołu..
Chciałam zjeść po prostu w normalnej misce, a nie w takiej większej podłużnej misce. Tak o to była cała afera... witam w moim świecie. I dalej oczywiście, że ona widzi co ja robię kurwa i że tak nie będzie i bla bla bla...
Nie cierpię tego, że nigdy że mną normalnie nie porozmawia, tylko zawsze się drze. Naprawdę to jest tak trudne pogadać że mną i nie podnosić na mnie głosu jednocześnie? Przestałam jej nawet cokolwiek odpowiadać, bo przestało to mieć jakikolwiek sens.
Ale dobra, nie ma co się użalać. Z dobrych rzeczy w ciągu tych dwóch dni... na wadze
- 0,3 kg. Dzisiaj w końcu pojeździlam na rowerku. Nie działa mi niestety ten ekran i mogę tylko ustawiać opór. Muszę to sprawdzić, bo możliwe że to tylko kwestia baterii. Wyszło z tego 45 minut, więc całkiem nieźle. Gadałam w tym czasie z przyjaciółką przez telefon i jakoś tak zleciało. Krokodylki też jak co dzień zrobiłam.
Tak więc to tyle co do tych dwóch dni. Było słabo, ale teraz jest trochę lepiej. Wstawiam już do dzisiejszego bilansu nieszczęsną kolację.
Trzymajcie się <3
Bilans - 21.04
- Jaglanka z jabłkiem, czekoladą i masłem orzechowym - 280 kcal
- Rosół z makaronem
- Jogurt naturalny z borówkami i czekoladą, połowa mango - 260 kcal
- Lindorek - 124 kcal
Bilans - 664kcal + rosół
Bilans- 22.04
- Kanapka z awokado, ser brie - 260 kcal
- Sałatka - 270 kcal
Bilans: 530
Miałam zjeść jeszcze pomidorową, ale nie mogłam. Skorzystałam z okazji, że mama wyszła i połowę przelałam do garnka, a resztę wywaliłam. Nie cierpię wyrzucać jedzenia.
Jedyny plus to najniższy bilans w historii tego bloga. Mam tylko nadzieję, że wytrzymam do końca dnia.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Moja mama też zawsze wolała się na mnie wydrzeć i trochę powyzywać zamiast na spokojnie porozmawiać. To, że się martwi nie usprawiedliwia twojej mamy. Przykro, że tak zareagowała. Trzymaj się ♥
OdpowiedzUsuńDzięki, u mnie jest tak niestety zawsze. Trzymaj się <3
UsuńBo wyrzucanie jedzenia ogólnie jest kiepskie i też tego nie popieram. Fajne tło, ciekawe a jednocześnie nie narzucające się. :) Trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Super, że Ci się podoba.
UsuńStrasznie nie lubię wyrzucać jedzenia ..
Głowa do góry, to Ty decydujesz czy coś Cie zdołuje czy nie pozwolisz do siebie dotrzeć negatywnym emocjom. :) Gratuluję spadku wagi i podziwiam za bilans.
OdpowiedzUsuńTrzymam mocno kciuki.
Zawsze takie rzeczy źle na mnie wpływają i długo siedzą w głowie. Dzięki za wsparcie. Tobie też powodzenia <3
UsuńWiadomo nie jest to dobre podejście, wszyscy chcielibyśmy by ludzie potrafili się ze sobą komunikować, rozmawiać o problemach, mówić o tym co ich boli, ale to jest trudne. Ja widzę, że im dłużej żyje tym też idę bardziej na łatwiznę.
OdpowiedzUsuńJak byłam w liceum i pierwszy raz byłam na takiej diecie (właściwie to w wakacje po gimnazjum) to też słyszałam takie testy, że wie co ja robie, rodzice mi mówili, że mam skończy z tą dietą. Za drugim razem już wyrzucałam jedzenie. Nie lubiłam tego bardzo. Źle się z tym czułam, ale to robiłam. Najpierw do reklamówek, później prosto do łazienki. Teraz już się mnie nie czepia nikt, może dlatego, że jestem gruba i starsza, to mają wyjebane i też nie chcą bym była gruba xd.
Niesety tak to jest, ja to już nie wierze w spokojne rozmowy. Sama zrobiłam się nerwowa, wszystko przychodzi z czasem jak dla mnie. Nie wiem może jakbym poszła na psychologię to potrafiłabym tak rozmawiać, a tak to widzę, że to jednak bardzo ciężkie dla normalnego człowieka, który styka się codziennie z różnymi problemami. :/
Powodzenia!
Chyba to już jest przyzwyczajenie..
OdpowiedzUsuńDzięki kochana <3
Wiem, jak się zastanowić to ja też nigdy szczerze nie rozmawiam. Chyba po prostu nie potrafię. Eh.. to jest ciężki temat, ale dziękuję Ci za wsparcie <3
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci, swego czasu też kłóciłam się z rodzicami, moja mama tez byla nerwowa. Wiem że to trudne ale myślę że warto na jej agresję reagować spokojem - nie obiecuję ale może za którymś razem Twoja mama zobaczy że nie dajesz się prowokować i sama zacznie mówić spokojnie bo zwyczajnie zorientuje się że podnoszenie głosu nie ma sensu. Tego Ci życzę :) Moim zdaniem mogłaś spokojnie zjeśc trochę zupy ale rozumiem Twój wybór. Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze jest to, że ja nigdy w życiu nie podniosłam na nią głosu i nie dałem się jej sprowokować. Zawsze milczę i tyle. Tak jest najłatwiej <3
UsuńDzięki za wsparcie