Imię Cassidy zawsze kojarzyło mi się z ideałem,perfekcją. Właśnie w tym ma mi pomóc ten blog. Chcę uporządkować sobie rzeczy w głowie i w końcu być zadowolona z samej siebie.
niedziela, 12 kwietnia 2020
#21 Święta dzień 1
14:30
Hm... zjadłam już tyle ile normalnie zapewne przez cały dzień. Pewnie trochę przesadzam eh...
Mimo to czuje się całkiem ok. Dotarło w końcu do mnie są to tylko dwa dni. Najważniejsza jest tylko ostrożność. Jadłam w sumie po troszku wszystkiego, ale wstawianie bilansu nie miałoby sensu. Zupełnie nie nam jak tego policzyć.
W każdym razie na śniadanie zjadłam kromkę domowego chleba, łyżkę sałatki jarzynowej z jogurtem i małą białą kiełbasę pieczoną w piekarniku.
Później wjechały ciasta. Na szczęście kawałki były malutkie, więc w sumie wyszedł z tego jeden kawałek. I ok... muszę się przyznać, jeszcze jedną pralinkę.
Wrzucę coś jeszcze pod wieczór. Póki co trzymajcie się. Osobiście zmieniłam trochę podejście i jakoś daje radę.
Trzymajcie się cieplutko <3
17:15
Obiad: kaczka pieczona z jabłkami, ziemniaki, buraczki
Ok... teraz umieram. Mama kazała mi zjeść więcej niż chciałam i nie pomogła mi wymówka że jest mi niedobrze. Za chwilę serio się zrzygam eh... jeszcze druga porcja ciasta ..
Liczę na to, że uda mi się uniknąć żurku na kolację. Wtedy nie byłoby jeszcze aż tak źle. Trzymajcie kciuki <3
20:20
Ok udało się. Skończyło się na szczęście na obiedzie i połowie kawałka sernika.
Dzień mi minął o wiele lepiej niż zakładałam. Mogłam zjeść mniej oczywiście, ale aż tak się tym nie zadręczam. Muszę jeszcze tylko zrobić krokodylki.
Tak więc trzymajcie się cieplutko. Mam nadzieję, że przynajmniej wam się udało. Dajcie koniecznie znać, poczytam sobie co u was. Buziaki <3
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Powodzenia.
OdpowiedzUsuńDzięki kochana. Trzymaj się <3
UsuńOoo i prawidłowo, bardzo dobry ten bilans. Powodzenia :D
OdpowiedzUsuń💓
UsuńPatrząc na inne rodziny doceniam to, że u nas każdy je to co chce i ile chce. Ja bym na Twoim miejscu po prostu powiedziała, że nie zjem. Oczywiście jeśli masz ochotę to jedz, ale chodzi o to, że zmuszanie kogoś do jedzenia jest po prostu okropne. Takie coś zostaje nawet w psychice.
OdpowiedzUsuńWiem, zostaje... U mnie w rodzinie to jest ciężki temat. Miałam napisać o tym później, na spokojnie, ale chyba muszę to wyjaśnić. Moja starsza siostra chorowała na anoreksje, w takim stopniu że leczyła się w szpitalu psychiatrycznym..
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie jak nawet powiem że nie mam ochoty, moja matka wybucha. Po prostu nie chce żebym skończyła jak ona. Kiedyś jeszcze o tym napiszę <3
Ja jestem jedynaczka, po pierwszym epizodzie anoreksji miałam w domu przerabane. Mama szalała kiedy nie chciałam jeść tyle samo co ona. Musisz wypośrodkować, żeby nie przerażać rodziny.
OdpowiedzUsuńWiem, na to nie mogę sobie pozwolić bo będę miała piekło. Dzięki i trzymaj się 💓
Usuń