czwartek, 4 czerwca 2020

#46 Pierwsze dni czerwca



Bilans - 02.06.
-Owsianka ala ciasto marchewkowe- 250 kcal


- Gulasz z diety mamy- 230 kcal
- Jajko z milki - 205 kcal
- Pomidorki- 20 kcal
- Kisiel, lindorek- 305 kcal
Bilans: 1010 kcal


Bilans - 03.06.
- Pudding chia z truskawkami- 245 kcal
- Truskawki, kawałek arbuza, ciacho- 300 kcal
- Makaron z krewetkami i pomidorkami- 405
- Kasza jaglana z warzywami curry- 280 kcal


Bilans: 1230 kcal


Hej kochane !! Macie bilanse z pierwszych dni czerwca. Muszę się w końcu ogarnąć i wrócić do codziennych wpisów. I to koniecznie <3

Ze wtorku na środę byłam u koleżanki. Jak zwykle ogarnęłam nam paznokcie. Myślałam, że będę się tam męczyć i będę chciała wrócić do domu jak najszybciej. Jednak było naprawdę w porządku. ( mimo że do bilansu wkradło się sporo słodkiego). Możliwe,  że w rzeczywistości były trochę większe, bo są jeszcze bardziej na oko niż zwykle. Najważniejsze, że są jak na mnie całkiem niskie <3.

Piszę do Was siedząc na włoskim. Muszę do niego trochę usiąść bo za bardzo go ostatnio olewam.

 W czasie przerwy między lekcjami byłam z kotem u weterynarza. Jak się domyślacie nie był zbyt zachwycony. Tym bardziej, że szliśmy na pobieranie krwi.. Mimo że go trzymałam, za bardzo się ruszył i był mały Armagedon..
Biedaczkowi strasznie ta krew leciała. Oczywiście musieliśmy trafić na niezbyt lubianą przeze mnie Panią, która całą winę zwaliła na mnie.
Mogłam przebłagać mamę żeby to ona z nim poszła. Bo jak się to skończyło? Zestresowałam się, popatrzyłam na tą zakrwawioną łapę i końcowo trzeba było bardziej mnie ratować niż kota..
Myślałam, że reaguję tak tylko jak to mi krew jest pobierana, ale jednak nie. Ale dobra, nie zemdlałam, ale naprawdę za dobrze nie było.
Ledwe trzymanie się na nogach, pulsująca głowa i plamy przed oczami.

Trochę tam posiedziałam,  posłuchałam wykładu o buzujących hormonach młodego organizmu i jakoś trafiłam do domu.
Od razu wypiłam szklankę wody, zjadłam kostkę czekolady i było już lepiej.
Miałam dzisiaj poćwiczyć, ale odpuszczę sobie, bo dalej nie czuję się najlepiej.

Na poprawę humoru, zrobiłam sobie do kawy czekoladowego mug cake z mikrofalówki.

Może nie wygląda najlepiej, ale był naprawdę dobry. Do niego jeszcze zjadłam jabłko z cynamonem, żeby dostarczyć jeszcze trochę cukru <3

Wieczorem na śniadanie, zrobiłam sobie jogurt grecki z płatkami owsianymi, mrożonymi malinami i kiwi. Też wygląda niezbyt apetycznie, ale liczy się smak <3. Robiłam dzień przed, żeby płatki trochę zmiękły.


Ale mi jakoś długo post wyszedł... Do dzisiejszego bilansu wstawiłam na razie śniadanie, drugie śniadanie i planowany obiad. Jak coś dojdzie wieczorem, to dopiszę.

Trzymajcie się kochane!!

Bilans - 04.06.
- Jogurt z płatkami owsianymi, malinami mrożonymi i kiwi- 380 kcal
- Kostka czekolady- 20 kcal
- Mug cake, jabłko - 295 kcal
- Bowl ze szpinakiem i kaszą jaglaną- 310kcal
Bilans: 1005 kcal


EDIT: Ostatecznie na obiad zrobiłam kaszę jaglaną z pomidorem, a do tego podsmażony szpinak z suszonymi pomidorami i czosnkiem.
Kaloryczność mniejsza o 10, czyli bilans na dzisiaj: 995 kcal


4 komentarze:

  1. Jakie ładne bilanse!
    Kurcze nawet nie potrafię sobie wyobrazić jak to jest tak sie bać krwi lub brzydzić by się nogi uginały. Masakra
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki kochana,
      Bardziej od krwi przerażają mnie igły i ten szpitalny zapach/duchota? Ciężko to opisać.
      Chociaż krwi też nie lubię, szczególnie kiedy widzę całą zakrwawioną łapę mojego kota, który cały się wije i miauczy...
      Przynajmniej wiem, że następnym razem nie pójdzie tam ze mną i ma pewno nie do tej baby..
      Trzymaj się <3

      Usuń
  2. Mniam fajnie wygląda. Dobrze że już po z kotkiem
    Trzymaj się cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Pyszne jedzonko. Dobrze że wyszłaś z domu nie ważne czy coś więcej tam zjadłaś :)

    OdpowiedzUsuń