niedziela, 4 października 2020

#69 Czy jedzenie tyle dziennie będzie dla mnie możliwe..

 

Hej kochane,

Piszę do was po dwóch tygodniach nieobecności. Próbowałam wcześniej, naprawdę. Ale za każdym razem, patrzyłam się w  telefon i nie potrafiłam napisać nawet słowa.

Nadrobiłam wasze blogi i postaram się do was wrócić.

Co tam u mnie?

A) Moje problemy z jelitami jeszcze bardziej się pogorszyły. Wypróżniam się tylko raz w tygodniu, po zażyciu środków przeczyszczających. Przez jedzenie za mało, mój metabolizm po prostu stanął. Ćwiczenia i domowe sposoby ( mówię o jakiś śliwkach, kapuście, soku z cytryny itp.), też oczywiście nie pomagają. Byłam już na usg, a za kilka dni mam wizytę u gastroenterologa. Póki co nie wiadomo nic. Raz, nawet mama tak się już wkurzyła, że pojechała ze mną na SOR. Spędziłam tam 6 godzin.. pouciskali mnie po brzuchu, polecili czopki, przeczyszczacze i domową lewatywę, po czym wysłali mnie do domu.

B) Muszę zacząć więcej jeść.  Trzeba w końcu ruszyć te jelita czymkolwiek. Tylko, że nie zawsze potrafię. Póki co próbuję jeść ponad 1000 kcal. Wczoraj się udało, dzisiaj też się na pewno uda, bo jestem u ojca.

C) Mama zauważyła. Lekarze zaczęli jej gadać, że jestem bardzo szczupła i dostała kompletnego świra. Mówiąc ogólnie mam przejebane.

D) Okresu dalej nie ma. W trakcie wizyty na SOR, wyszło to na jaw. Mama o tym wie ..  Kto wie, może się w końcu zacznie mną przejmować? Póki co, straszy mnie, że skończę jak moja siostra. Boli mnie to, że nie wspiera mnie, tylko jak zawsze zastrasza. W tym wypadku ma argument, że skończę zamknięta w psychiatryku. Milutko..

E) Byłam z siostrą na siłowni. Początkowo było mi trudno. Dostałam ataki paniki, że wszyscy się na mnie patrzą i wyśmiewają kiedy próbuję cokolwiek zrobić. Ostatecznie udało mi się go pokonać, biegając na bieżni w kącie, poza obszarem lustra. Potem siostra pokazała mi co robić na różnych sprzętach itp. Podobało mi się, ale przeraziłam się moim stanem i wagą mojego problemu. Spróbujemy załatwić mi karnet u mamusi, ale może być ciężko. 

F) Waga: 51,5 kg. Powoli, ale przynajmniej w dół.

Wrzesień pod względem dietowym, był naprawdę w porządku. Trzymałam tak od 650 do max. 950 kcal. Prawie codziennie robiłam dzienną liczbę kroków.

Co do stanu psychicznego, wolę sie chyba nie wypowiadać. Cały czas się on stacza. Przestałam lubić samotne siedzenie w domu, bo boję się sama siebie i tego co mogę zrobić.


Cele na październik:

1. Robić dzienną liczbę kroków - 6000

2. Jeść ponad 1000 kcal, dla dobra moich jelit


Mam nadzieję, że wszystko u was w porządku i że ciepły wrzesień dobrze na was wpłynął. Oby w październiku było tak samo.

Chcę wam też bardzo podziękować za komentarze. Jesteście naprawdę kochane. Kiedy pierwszy raz przeczytałam komentarz Summer Wine, prawie się popłakałam. Naprawdę dziękuję za wasze wsparcie 

Buziaki <3



2 komentarze:

  1. Podziwiam za silną wolę, ale bardzo mi Cię szkoda przez te problemy żołądkowe, to musi być naprawdę straszne. Żadna ze mnie ekspertka, ale może pomogłyby probiotyki z apteki? Bardzo łagodne jedzenie, jogurty? Lekarze najlepiej Ci doradzą. Dbaj o siebie, by te problemy nie dały potem o sobie znać za kilka lat, w dłuższej perspektywie. Nie jest to tego warte.
    Życzę Ci przede wszystkim dużo spokoju ;*
    I wspaniałego nowego tygodnia!

    Lavelinier
    lavelinier.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowia życzę. Oby wszystko dobrze się skończyło. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń