niedziela, 30 sierpnia 2020

#65 Wypad do ikei

Za oknem pochmurno. Mój nastrój utożsamia się w 100% z pogodą. 

Wczoraj byłam na rodzinnej wyprawie do ikei. Przynajmniej było trochę ruchu haha. Kupiłyśmy najważniejszą rzecz, czyli materac do mojego rozsuwanego łóżka. Oprócz tego złapałyśmy parę akcesoriów kuchennych i dekoracyjnych. Udało nam się znaleźć idealny słoik do overnight oatsów i żywy aloes, który już stoi na moim parapecie <3. Zakupiłam także w końcu małe ceramiczne naczynia do pieczenia w piekarniku. Bardzo się cieszę, bo będę mogła robić pojedyncze porcje różnych potraw, a nie całą blachę, która potem bardzo kusi.

Jedzeniowo też było super. Uniknęłam jedzenia skrzydełek i jedzenia w Ikei, z czego jestem dumna. Patrzenie się na wege hotdoga było wyzwaniem, ale najważniejsze że się udało. Jeśli to nigdy nie jadłyście to nie wiecie co tracicie. Jeszcze tylko dopowiem, że według neta ma 199 kcal <3.

Na dzisiaj planuję zjeść 1. Połowę rogala krakowskiego ( ciocia przywiozła z wyjazdu więc trzeba) z serkiem kozim i warzywami    2. Oczyszczającą zupę z soczewicy własnej roboty 3. Sałatkę owocową 

Odezwę się wieczorkiem z bilansem.  Co tam u was kochane ?

Trzymajcie się cieplutko  <3


 Bilans 30.08.:

- 10:50- placuszki brzoskwiniowe - 230 kcal 

- 12:00 - domowa kawa mrożona, ciastko - 130 kcal

- 19:00- mały kawałek schabu, 4 kluski śląskie, buraczki ~ 450 kcal

Bilans: ~ 810 kcal


Aktywność fizyczna: 

Spacer po ikei ~ 2 km


sobota, 29 sierpnia 2020

#64 Kalendarz !!

 

Dzisiaj dodaję tylko szybko bilans. Dzień był raczej niezbyt produktywny. 

Jedyne z czego jestem dzisiaj dumna to zakup kalendarza. Tym bardziej, że zapłaciłam za niego w empiku 25 zł. Zaczęłam już go sobie organizować, aby pomieścił nie tylko rzeczy szkolne, ale też dietowe, motywacyjne itp.

Ma on też miejsce na 3 wyzwania do zrealizowania w danym miesiącu. Myślę już nad  wrześniowymi. Macie może jakieś pomysły? Na pewno aktywność fizyczna. Co do reszty jeszcze nie wiem. 

Bilans:

- Overnight oats z jabłkiem i przyprawą do szarlotki - 230 kcal

- Makaron ciemny z sosem warzywnym- 250

- Trzy małe spring rollsy warzywne z sosem sojowym - 140 kcal

- Mrożone skinny latte- 80 kcal 

- Kawałek ciasta śliwkowego - ?

Bilans: 800 +?


Aktywność fizyczna:

- spacer 2 km

czwartek, 27 sierpnia 2020

#63 Koszmarne myśli

 

Hej kochane !!

Melduję się w końcu w domu !! Oh, nawet nie wiecie jak mi go brakowało. Miałam już dosyć nieznanych miejsc i ludzi. Jestem od razu o wiele spokojniejsza.

Czuję się całkiem dobrze. Powoli przyzwyczajam organizm do moich wrześniowych planów. Jestem dumna z mojego dzisiejszego bilansu, mimo tych lodów na koniec.

Dzisiejszy dzień zleciał mi szybko. Rano trochę poleniuchowałam. Później wzięłam się za sprzątanie i nadrabianie zaległości z matmy.

Aktywności fizycznej póki co brak. Nie chcę,  aby siostra to widziała. Martwię się o nią. Każdego dnia boję się, że ją stracę. Od kiedy wróciłyśmy do Polski, praktycznie nie wstaje z łóżka. Jedyne o czym rozmawia, to to, że chce wrócić do siebie.

Dla tych z was, które nie śledzą każdego mojego posta, chyba muszę coś wyjaśnić. W czerwcu moja siostra próbowała odebrać sobie życie - dwa razy. Cały lipiec była zamknięta na oddziale psychiatrycznym. Zdiagnozowano u niej borderline. Czekamy teraz na jej dzienną terapię.

Zaczynam wątpić w to, że jej się poprawi. Boję się o czymkolwiek z nią rozmawiać, bo każde moje słowo może wpłynąć na jej stan.

Dręczy mnie jedna myśl. Od dwóch miesięcy jest dokładnie taka sama. Przychodzę do domu i ją znajduję. Znowu ja, tak jak za drugim razem. Widzę opakowanie po lekach. Znowu zaczyna się nasz wspólny koszmar. Widzę ją, ale nie potrafię nic zrobić. Dostaję takiego ataku histerii, że nie potrafię jej pomóc. A ona umiera na moich oczach. Tym razem ostatecznie.

Przepraszam was za pesymistyczny nastrój. Z drugiej strony to mój blog, na którym mam wyrażać moje emocje.

Jestem jednym wielkim kłębkiem nerwów. Ta sytuacja strasznie dużo mnie kosztuje. Jedzenie jest jedyną rzeczą, która pozwala mi oderwać myśli. Myślę, liczę, planuję..

Postaram się odzywać regularnie. Jesteście jedyną odskocznią od moich problemów. Trzymajcie się ciepło kochane <3


Bilans:

- Jogurt z płatkami orkiszowymi i bananem, kostka czekolady - 290 kcal

- Flądra pieczona w piekarniku w ziołach, gotowane ziemniaki na parze z bobem i groszkiem, ogórek małosolny- 270 kcal

- Sałatka, pół kromki chleba - 130 kcal

- Lody czekoladowe 75 g - 180 kcal

Bilans: 870 kcal

Aktywność fizyczna: brak 


sobota, 22 sierpnia 2020

#62 Zmiana planów

 

Do Polski wracam już jutro. Miało to nastąpić 29, ale boimy się, że nie udałoby nam się wrócić. Są plany zamknięcia naszej granicy, nawet dla przyjeżdżających polskich obywateli. Nie mogłyśmy ryzykować i dlatego będę wcześniej w domu.

Ludzie tak rzucili się na bilety, że jedyne które były dostępne, kosztowały średnio ponad 250 euro za osobę.. Ostatecznie więc lecę do Czech i dostaje się do Polski pociągiem przez granicę. Będzie zabawnie..

Szkoda mi tych paru dni wyjazdu. Tym bardziej, że miałyśmy już plany i dokładnie wiem co straciłam. Niestety nie da się nic zrobić. Albo to, albo możliwe utknięcie w Hiszpanii na czas nieokreślony.

Wracam do pisania postów. Na wyjeździe nie widziałam sensu pisania, ale ten czas już dobiegł końca. Byłam z wami na waszych blogach, ale jakoś brakło mi sił do komentowania. Wiem, że komentarze sa bardzo ważne, ale po prostu nie potrafiłam.


Jakieś plany na najbliższy czas? 

1. Ograniczenie jedzenia na wieczór. To,  że je się tak w Hiszpanii, nie znaczy że w domu też ma tak być!!

2. Pilnowanie się. Przez jakiś czas będzie mieszkała u nas moja siostra. Ma się mną nie martwić i w końcu pójść na terapię. Ma ją mieć na oddziale dziennym przez przynajmniej 3 miesiące. Cieszę się, ale jest możliwe, że będzie musiała przerwać na rok studia. Już i tak zaczęła je późno.. Ale najważniejsze jest jej zdrowie.

3. Stworzyć konkretny plan treningowy. Myślę nad ćwiczeniami z Moniką Kołakowską. Trwają max 40 minut i naprawdę się przy nich męczę. Zamierzam skończyć ćwiczenia z 30 dniowego wyzwania i zacząć wyzwanie 90 dniowe. Nie mówię, że wrócę do nich od razu. Dam sobie czas do września. Na wyjeździe troszkę ćwiczyłam, ale i tak wydajność na pewno mi spadła. Pomyślę jeszcze nad rowerkiem stacjonarnym. Rzeźbi w końcu uda, na których najbardziej mi zależy.

4. Nauczyć się efektywnej nauki i planować sobie czas. Na ten rok szkolny muszę sobie kupić kalendarzo-notatnik. Planuję mieć tam rzeczy szkolne, dietowe i motywacyjne. Może ostatecznie to będą dwa notatniki? Jeszcze nie wiem..

5. Spędzać aktywnie czas wolny. Zamierzam wykorzystać resztę wakacji na spotkanie się z przyjaciółmi i ogarnięcie spraw szkolnych. Nie chce marnować czasu na gnicie przed telewizorem czy telefonem. Lepiej jest przynajmniej poczytać lub przynajmniej oglądać telewizję na rowerku.

6. Zająć się moim układem pokarmowym, z którym nie wiadomo co się dzieje. Mam problemy z wypróżnianiem, które potrafią się nagle przemienić w biegunki. Często boli mnie brzuch, mam skręty jelit. Czuję się jak bańka. Nikt nie wie o co może chodzić. Jem zdrowo i dosyć zróżnicowanie. Nic nie ma prawa sprawiać mi aż takich problemów. W końcu mama się tym przejęła i zamierza coś z tym zrobić, o ile koronka nam pozwoli na jakieś wizyty. Nie mamy żadnego punktu oparcia. Nietoletancje pokarmowe? Gluten? Zespoł jelita drażliwego ? Pasożyt? Może być, ale niech mi przynajmniej coś wykryją...

7. Zadbać o swoją słabą psychikę. Zgłosić się do psychologa szkolnego, który czeka na mnie od połowy lutego. Może w końcu ktoś się przejmie też moim stanem psychicznych? Odkryje, że co najmniej od dwóch lat ( moim zdaniem) cierpię na depresję?  Kto wie, może w końcu wyjdzie na jaw, że nie jestem przeciwieństwem siostry i nie jestem idealna?


Trochę boję się co zastanę w domu na wadze i w wymiarach. W lipcu było źle, w sierpniu trochę lepiej i nie wiem co z tego wyniknie. Panikuję... Zjadłam wczoraj trochę wołowiny i tłustych zapiekanych ziemniakow. Przepłaciłam to ryczeniem z bólu i ogromnymi wzdęciami. Jestem jak nabrzmiały balon i strasznie boję się tej wagi.

Chce tylko powiedzieć, że cokolwiek pokaże, nie załamię się. 

Mam swój cel. Jego osiągnięcie zajmie mi tylko trochę więcej czasu.



wtorek, 11 sierpnia 2020

#61 Hiszpania

 

11.08.

Dawno się nie odzywałam.
Piszę do was z Hiszpanii, do której w końcu udało mi się pojechać. Dodatkowo dzisiaj dojechała do nas moja rodzinka.
Łącznie jest nas siódemka: moja przyjaciółka, jej siostra i mamą, moja siostra, mama no i ja.

Moje lekkie odpuszczenie w wakacje, zmieniło się . Boję się napadów kompulsywnego objadania. Zamiast unikać jedzenia, strasznie mnie do niego ciągnie.

W tym momencie zostałam sama w domu, i jedyne o czymś myślę to to, że mogę się rzucić na lodówkę. W końcu i tak nikt nie zauważy.
Staram się trzymać. Wzięłam pół malutkiego jabłka z lodówki i na tym koniec. Przynajmniej mam nadzieję.

Psychicznie jest też źle. Martwię się o siostrę, o siebie, o przyjaciółkę. Wie trochę o moim jedzeniu i o tym że przestałam miesiączkować. Zaczęła jeść mniej. Chyba przeze mnie wpadnie w to gówno. A jest taka idealna..
Czuję ogromny ból i smutek. Może powinnam czuć jakąś rywalizację?  Nie wiem, to jest chore..

Jestem tłusta.
 Omijam lustra, inaczej potrafię się popłakać.