piątek, 4 października 2024

#88 Terapia

 Nie wiem co myśleć o tej terapii. Mówili mi od razu, że pierwsze dwa tygodnie będą najtrudniejsze. Widzę po sobie, że nie mam problemu z mówieniem o swoich trudnościach obcym mi ludziom. Mimo to, mój organizm jest w ogromnym stresie. Takim, jakiego jeszcze nie doswiadczałam. Chodziłam już na terapię itp, ale teraz po tym co się działo ze mną, jest inaczej. Moja odporność na stres się wyczerpała. 

Więc od środy tylko latam do toalety, niedobrze mi, głowa mnie boli, mam zawroty głowy. Mój żołądek jest tak ściśnięty, że prawie nic nie jem. Dziennie udaje mi się zjeść tylko obiad około 15. To wszystko. 

Na terapii psycholog powiedziała mi jedną rzecz. Skoro zawsze miałam poczucie kontroli i teraz jej zabrakło, organizm musi się czegoś złapać. Prawdopodobnie przez to nie jestem w stanie jeść. Coś mnie blokuje, jedzenie aż mnie odpycha.

Martwię się tym, bo wcześniej ze stresu objadałam się, a nie głodziłam. Podzieliłam się tym z mamą, ale jak zazwyczaj nie dostałam wsparcia. Zamiast tego był komentarz: " Nie jesz? To przynajmniej schudniesz ." 

To dużo zmieniło. Powróciły liczne wspomnienia z przeszłości. Jak to było, kiedy głodziłam się, nie jadłam, a ona była zadowolona, że jej córka tak świetnie wygląda. Zresztą każdy był zachwycony, a ja najbardziej. 

Trzy dni jedzenia po około 500 kcal dziennie i już mi odwala. Już wszystko wraca. Brak głodu tak naprawdę, apatia, zupełna obojętność na wszystko. 

Boję się, że przez to, terapia stanie się bez sensu. Nie będę w stanie nic z niej wynieść. Nawet dzisiaj, siedziałam w kółku i byłam z siebie dumna. Bo przecież nie jem, a oni tak. Siedzę z nimi na drugim śniadaniu. "Boże ile oni dają masła na kanapki "- pomyślałam, będąc z siebie zadowolona, że żołądek nie chce nic przyjąć.

Więc dzisiaj zjadłam na obiad trochę kurczaka, pomidora i mały pasztecik z soczewicą. Nie czuję potrzeby jedzenia niczego więcej, aż niedobrze mi się robi na myśl.

Trzymajcie się cieplutko,

Wasza Cassidy 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz