poniedziałek, 3 czerwca 2024

#84 Rozterki

 Przeżyłam ten wielki zjazd rodzinny. Zanudziłam się tam prawie na śmierć, ale trzeba było iść. Zjadłam trochę więcej niż bym chciała, ale nie było tragedii.

Przeraża mnie to, jak szybko mój umysł wraca do choroby. A wraz z nim poczucie winy. Jak mogłam nie myśleć o tym co jem. Przecież ciało jest moją świątynią, a ja ją zniszczyłam. 

Najbardziej martwię się o moją dziewczynę. W ataku paniki, powiedziałam jej przez telefon, że jeśli znowu wpadnę całkowicie w Anę, to lepiej dla niej będzie jeśli ją zostawię. Bardzo to przeżyła, a ja wciąż o tym myślę. Nie chcę żeby ogladała mnie w ciężkim stanie. Z drugiej strony, za bardzo ją kocham, żeby ją odtrącić. Jest jedyną moją podporą w tym wszystkim. Nie wiem, czy dałabym sobie radę bez niej. 

Póki co, plan jest taki: w tygodniu jem jak najmniej, a kiedy jestem u niej na weekendy, staram się jeść więcej. To ją uspokoi. Wiem, że to plan na krótką metę, ale muszę pomyśleć jak to rozwiązać. 


Wstawiam już bilans z dzisiaj, żeby więcej nie zjeść.

Bilans:

- Banan- 140 kcal

- Sałatka 🥗 i kiełbaski - 395 kcal

- Kabanosy roślinne-345 kcal

Razem: 880 kcal


Trzymajcie się cieplutko,

Wasza Cassidy 

2 komentarze:

  1. To dobry limit kalorii na moje oko. Ustal sobie dolny i go nie przekraczaj w dół to będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje mi się, że powinnaś bardzo uważać, co mówisz swojej drugiej połowie. Czasem takie rzucone w emocjach hasło może wrócić bumerangiem. Życzę Ci pozbierania się i wyjścia z tego dołka, chudnięcia powoli i metodycznie, bez drastycznych kroków.

    OdpowiedzUsuń