W końcu przyszły święta, chyba najgorsze jakie były do tej pory. Każdy dzień jest jeszcze gorszy.
W wigilię wysłuchałam jak strasznie wyglądam i jak się mogłam doprowadzić do takiego stanu. Mama stwierdziła, że najlepiej by było umieścić mnie w szpitalu tak jak siostrę. Zjadłam całkiem dużo, ale jak najbardziej w granicach normy.
Dzisiaj nadszedł pierwszy dzień świąt i była masakra. Od rana tylko krzyki i darcie się. Tylko wstałam i zaliczyłam wmuszanie śniadania. Zamiast jakiejkolwiek rozmowy, wysłuchałam krzyków o moim zjebaniu. Wypiłam łyka wody, co mama uznała za opijanie się. Pojechałyśmy potem na obiad do cioci. Zaliczyłam nakładanie na talerz, a potem zaczęły się rozmowy...
Tym razem oberwała też moja siostra. Tak więc wnioski: obie jesteśmy pierdol*iętymi dzikuskami, które nie nadają się do normalnego życia. Milutko prawda? Ale w sumie to prawda. Nie bez powodu w końcu, obie z nas mają ochotę na opuszczenie tego świata. Tylko póki co, tylko moja siostra robi to w czynny sposób.
Plus jesteśmy jeszcze nie do poznania i siebie warte. Przez te ich docinki i porównywania do siostry dwa razy musiałam zamykać się w łazience z atakami płaczu i paniki. A byłyśmy tam całe cztery godziny. Ładny wynik...
Sorki, ale musiałam się gdzieś wygadać. Mam już po prostu tak dosyć. Po prostu czekam na koniec wszystkiego. Na jakąkolwiek myśl o jedzeniu aż mi się zbiera. Widzę jak bardzo zaburzenia odżywiania przejęły nade mną kontrolę. Nie mam już nawet ochoty na uwielbiane przeze mnie słodkie czy owsianki. Dodatkowo przez te ilości jedzenia mój układ pokarmowy nie wyrabia. Brzuch mnie boli bez przerwy od dwóch dni i wróciły mi zaparcia, mimo zwiększenia stałej dawki środków przeczyszczających.
Jutrzejszy dzień zapowiada się jeszcze gorzej - rosół z kołdunami z wołowiną i królik. Oczywiście jak tylko mama lub siostra wstaną, czeka mnie talerz śniadaniowy i teksty "żryj to ku*wa" . Jakbym się nie odzywała to albo siedzę w psychiatryku, albo napchały mnie na śmierć.
Także cały mój świąteczny nastrój wyparował. Codziennie płaczę i nie mogę spać. Robi się tylko coraz gorzej. Czuję do siebie takie obrzydzenie jak jeszcze nigdy.
Idę teraz czytać co tam u was słychać. Mam nadzieję, że chociaż wy macie udane święta. Trzymajcie się cieplutko ♥️
Życzę Ci, aby następne dni były spokojne i abyś poczuła się lepiej.
OdpowiedzUsuńPodziwiam to, że wytrwałaś przez ten czas obiadu u cioci. Gratuluję.
Czekam na Twój następny wpis.
Pozdrawiam.
https://podroz-w-nieznane-jutro.blogspot.com
Dziękuję za ciepłe słowa <3
UsuńSpróbuj to wziąć na przetrzymanie. Jedzenie tego co chcą przez dzień, dwa A potem wrócisz do normy. Inaczej zwariujesz.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuje, a jednocześnie nie wiem co poradzić, bo nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Mi raczej jedzenia ujmowali niż podstawiali pod nos.
OdpowiedzUsuńZ tego co widzę w poprzednich wpisach cale nie jesz mało więc nie wiem skąd takie czepianie się w domu. Niemniej tak już jest i będzie.Trzeba zacisnąć zęby i robić swoje.
OdpowiedzUsuńEch jeju, strasznie mi przykro, bardzo Ci współczuję biedna, że musisz słuchać takich rzeczy, które oczywiście są nieprawdą. Mam nadzieję, że się trzymasz, zawsze możesz do mnie pisać jeśli będziesz chciała na email klllaudiaa@icloud.com i naprawdę nie zastanawiaj się jeśli źle się czujesz tylko od razu pisz.
OdpowiedzUsuńJakie bierzesz leki na przeczyszczenie? Na mnie od tabletek lepiej działała herbata senes fix.
Powodzenia
Kochanie, trzymaj się. Mam nadzieję że u Ciebie wszystko w porządku..
OdpowiedzUsuńWspółczuję, że miałaś takie sytuacje, nie powinny się one wydarzać. Gratuluję ci determinacji jaką masz w sobie (niejedzenie obiadu u cioci). Trzymaj się chudo {{i}}
OdpowiedzUsuń